poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Katie Melua - Piece by Piece

Swego czasu rozpocząłem poszukiwania nowych horyzontów muzycznych. Chciałem po prostu posłuchać czegoś, czemu nie można by przyporządkować etykiety 'metal'. Nie dlatego, że przestaję słuchać cięższej muzy; po prostu, czasem mam ochotę posłuchać czegoś delikatniejszego, spokojniejszego, może nawet popowego. I tak było tym razem. Coś mnie po prostu nakłoniło, by zapoznać się z tą uroczą panią, pochodzącą z Gruzji Katie Melua.



I właściwie muszę powiedzieć już na początku, że dobrze trafiłem. Katie ma bardzo piękny delikatny głos, którego z ogromną chęcią zawsze słucham, a muzyka jest miła, przyjemna dla ucha i po prostu spokojna. W sam raz, by się odprężyć po ciężkim dniu w szkole czy pracy, by się wyciszyć.

Album, o którym chciałbym powiedzieć kilka słów w dalszej kolejności to wydany w 2005r. "Piece by Piece". Niecałe 45 minut tego krążka to w wielkim skrócie przyjemny jazz/blues podany w przystępnej, popowej podstawce. W sam raz właściwie dla tych, którzy na co dzień nie słuchają tego typu muzyki. Właściwie, ciężko jest mi opisywać każdy utwór po kolei; album ma (według mnie) kilka świetnych kompozycji, o których rzecz jasna wspomnę, ale większość z nich nie są w jakiś szczególny sposób wyróżniające się. Już na początku można usłyszeć piosenkę "Shy Boy", którą artystka wybrała zresztą na jeden z singli. Pierwszym zaś singlem, jaki promował album jest "Nine Million Bicycles", do którego zresztą istnieje także teledysk. Sielankowy klimat piosenki pozwala odpłynąć na chwilę...



Wartym również odnotowania utworem jest tytułowy "Piece by Piece". Jedna ze spokojniejszych piosenek, w których Katie śpiewa o rozstaniu ze swym chłopakiem.. Po dwóch kolejnych raczej słabych utworach możemy usłyszeć "Spider's Web". Najlepszy utwór na płycie, naprawdę piękna linia melodyczna, którą każdy, kto słuchał od czasu do czasu radia komercyjnego, powinien rozpoznać. Jak pierwszy raz ją usłyszałem, to kojarzyła mi się z jakąś piosenką ze Shrecka.. chyba jak Fiona śpiewała.. ale to nie ta bajka ;) Ogólnie, piosenka traktuje o tym, jak ciężko jest odróżnić to, co jest prawdziwe, od tego, co nie jest. Zainspirowana wojną w Iraku. Pozostałymi wartymi odsłuchania utworami są "Thank you, Stars", "Just like heaven" i "I cried for you". Pozostałe utwory nie są może jakieś strasznie złe, jednak mi osobiście nie wpadły w ucho tak, jak poprzednie kompozycje. W tych właśnie utworach można najlepiej usłyszeć wpływy jazzu i bluesa.

Album mimo wszystko prezentuje się całkiem nieźle. Bardzo dobrze sprzedał się w Polsce, 5. miejsce w rankingach w Europie... i ponad 140 tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Myślę, że warto go przesłuchać choćby raz, by wiedzieć, co ta artystka chce nam przekazać. Polecam wszystkim poszukiwaczom nowych dźwięków i tym, którzy lubią jazz/blues/pop lub po prostu coś spokojnego. Jak dla mnie mocna siódemka (w skali do 10).

piątek, 18 kwietnia 2008

Eluveitie - Uis Elveti

Uis Elveti to jedna z najlepszych piosenek jakie można znaleźć na debiucie zespołu Eluveitie - na albumie Spirit z 2006r.
Jako że tekst jest zaśpiewany w starożytnym języku galijskim (wymarłym dawno, dawno temu, chyba 1500 lat temu mniej więcej). Tak więc, szukałem tłumaczenia tego tekstu i udało mi się znaleźć na forum zespołu tłumaczenie napisane przez samego Chrigela Glanzmanna, wokalistę (i nie tylko) tegoż zespołu. Zamieszczam tutaj tekst dla potomnych.


ELVETIEEE!!!!

Ûro si tovo keitone, o brgant tovo bârgo
Toge si se met snibi, stâj si borso anda
Cuonos bê tû sê - immi spakto...
Cuonos bê tû sê - vo tovo vidâ

Venô ap tovo albeis, venô ap de bejos
Venô ap oljo trâno, cu tov' oljo aunio
Cuonos bê tû sê - immi spakto...
Cuonos bê tû sê - vo tovo vidâ

Vegro, abonâ, o aqâ, magos, melb o nanto
Reipatro o tovo bivûed panavo
Cuonos bê tû sê - immi spakto...
Cuonos bê tû sê - vo tovo vidâ

Karaô tû teko têrsos
Kanô ois uis an dêvo
So bâdo het er ti sê
Imon koimo elvetie



Green are your pasture and lordly your mountains
Coverd are they with snow, proudly they stand there
Beautiful you're perfected – overwhelmed I am...
Beautiful you're created – by your sight

I rejoice in your alps, i rejoice in your trees
I rejoice in every blade of grass and in all your green
Beautiful you're created – overwhelmed I am...
Beautiful you're created – by your sight

Grass, river and water, field, hill and valley
The waterfall and your entire vivid harmony
Beautiful you're created – overwhelmed I am...
Beautiful you're created – overwhelmed I am...


Chorus:
I love you, you beautiful place*
And I sing a song of praise to your creator
So beautiful you are formed
my beloved Helvetia

*Well, "place" is not really the right word, but I don't know the right english word. It's kind of an expression... something like "spot of earth", "spot on the earth".


Źródło: http://forum.eluveitie.ch/viewtopic.php?p=695#695

Na polski to już sobie trzeba samemu przetłumaczyć :P

wtorek, 25 marca 2008

Eluveitie - Spirit (2006)

Czy zastanawiasz się, jak mogłoby brzmieć połączenie muzyki metalowej z folkiem? Konkretnie z muzyką celtycką? Mi osobiście nigdy by nie przyszło na myśl, że można w ogóle połączyć dwa tak różne światy... a jednak można. Szwajcarski zespół Eluveitie zrobił to, mogę nawet dodać na wstępie, że wyszło im to bardzo dobrze.
W skład tego zespołu wchodzi aż ośmiu muzyków (głównie są to Helweci): połowa zespołu to trzon metalowej części kapeli: gitary, bas i bębny, natomiast pozostali muzycy grają na instrumentach typowo folkowych: usłyszymy więc dudy (nie mylić z kobzą!), skrzypce, lirę korbową, lutnię, flety, itp. i oczywiście wokal.



W 2006 zespół wydał swój debiutancki album - Spirit. Po pierwszym jego odsłuchaniu byłem niezwykle zaskoczony. Naturalnie w tym pozytywnym sensie. Ciężkie dźwięki gitar i perkusji świetnie zostały skomponowane z folkowymi instrumentami, dając niepowtarzalne brzmienie.
Album otwiera tytułowa kompozycja, która krótko streszcza, czego można się spodziewać po tym albumie. Następnie rozpoczyna się jedna z lepszych piosenek na tej płycie - Uis Elveti, która została zaśpiewana w... starożytnym języku galijskim! Ciężkie riffy gitarowe przeplatają się z melodiami granymi przez instrumenty dawne. Do tego dochodzi growl wokalisty (Chrigiel Glanzmann), który o dziwo wcale nie psuje tego klimatu. Po nim następuje szybki kawałek Your Gaulish War, który można ściągnąć ze strony zespołu. Dalej zespół nie zwalnia z tempa i z głośników słyszymy bardzo ciężki Of Fire, Wind & Wisdom. Jak ktoś jeszcze nie wie, jak brzmi lira korbowa, to właśnie we wstępie tej piosenki może ją usłyszeć. Natomiast na YouTubie możecie obejrzeć teledysk do tego utworu. Po nim następuje chwila wytchnienia - mamy tu bowiem spokojny, akustyczny utwór Aidu, w którym śpiewa skrzypaczka zespołu - Meri Tadic. Następnie powrót do cięższego brzmienia w postaci The Song of Life, w którym usłyszymy świetne partie fletowe. Dalej mamy Tagernako - chyba najlepszy utwór na płycie - szybki, umiarkowanie ciężki, z wieloma ciekawymi melodiami skrzypiec, fletów, itp. Gdyby nie gitary i perkusja można by powiedzieć, że jest to szybki taniec Celtów (np. Galów), podczas którego wojowie świętują po wygranej bitwie. W kolejnym utworze (Siraxta) ponownie usłyszymy kobiecy głos - tym razem jednak na refrenie wchodzą także gitary i bębny, ale nie psuje to klimatu tej piosenki. Po tym znowu mamy coś szybkiego - The Dance of Victory. Jest to kolejny utwór, w którym po usunięciu instrumentów związanych z muzyką metalową można by się przenieść do starożytnej Galii. Po tym mamy The Endless Knot. Również świetny utwór, w którym usłyszymy także śpiewy małego chóru zbudowanego z członków zespołu. Album zamyka kompozycja AnDro, która zdaje się być coverem niemieckiej grupy Faun. Jest to spokojna piosenka, w sam raz na zakończenie tej płyty.



Jedynym mankamentem tego albumu może być chyba tylko brak solówek gitarowych. Ale tak naprawdę nie przeszkadza to - usłyszymy przecież piękne partie innych instrumentów, które właściwie przejmują pierwszą rolę w budowaniu melodii, które potem wpadają w ucho i nuci się je dosyć często...

Podsumowując, album ten wywarł na mnie niesamowite wrażenie i otworzył nowe horyzonty w postrzeganiu i słuchaniu muzyki metalowej. Uważam, że jest to świetny debiut tego szwajcarskiego zespołu i życzę im wielu sukcesów muzycznych - jak najlepszych albumów i najbardziej żywiołowych koncertów przed wielkimi publicznościami... Moja ocena: 8/10

czwartek, 13 marca 2008

Zamiast wprowadzenia

Witajcie
Od dzisiaj będę prowadzić swojego drugiego bloga, na którym będę umieszczać własne recenzje, spostrzeżenia, przemyślenia na tematy związane z muzyką. Naturalnie, nie jestem żadnym specem, nigdzie nie piszę dla nikogo, będę to pisać ot, po prostu. Dla własnej przyjemności. Może kogoś akurat zainteresują moje wypociny, co mnie będzie na pewno cieszyć, jednak na pewno nie będę się przejmować tym, że będę mieć mały ruch, czy też nie będę za bardzo popularny. To nie jest najważniejsze.

Nie wiem, co mnie konkretnie natchnęło na taką nową formę moich wypowiedzi, to chyba nie jest aż takie ważne ;)

I jeszcze jedna bardzo ważna informacja - na pewno nie znajdziesz tutaj żadnych linków do stron, na których znajdziecie nielegalną muzykę. Co najwyżej dostaniecie linki do sklepów, w których można kupić dane albumy ;)

No to pozdrawiam serdecznie. Już wkrótce pojawi się pierwsza recenzja.